niedziela, 15 marca 2015

15. Tylko ten jeden raz Lorens.

***- Wielka Sala-***

Jeśli ktoś zapragnął by teraz odwiedzić Hogwart zapewne nie miał by szans na spotkanie kogokolwiek na korytarzu. Godziny poranne zarezerwowane są dla skrzatów kuchennych, które jak tylko mogą dogadzają i uczniom i nauczycielom serwując najróżniejsze przysmaki z różnych zakątków świata. Najbardziej pospolity bekon z jajkiem znany powszechnie w Anglii czy gorące japońskie Onigiri, które w Szkocji było uważane za rarytas to tylko niewielka część tego co możne było znaleźć na stole. Należy pamiętać, że śniadania nie były tak obficie przygotowywane jak obiady mimo to skrzaty non stop miały ręce pełne roboty. Dzisiejszą nowością na stole była lekka zupa pomidorowa przygotowana wedle starego i niezbyt znanego hiszpańskiego przepisu Fene Poli- młodej jednousznej hiszpanki żyjącej w XII w. Zupa sama w sobie nie była niczym wielkim jednak sposób jej podania wiązał się z wieloletnią tradycją, która narodziła się po 136 latach od śmierci Fene. Krojenie pomidorów czy tranżerowanie mięsa było dość mozolne jednak niezwykle spektakularne. Dorcas, która niezbyt zaciekawiona była parzeniem już gotowej zupy , zajęła się się kończenia swoich kanapeczek z rzodkiewką. Nie pojęte było dla niej dlaczego ktoś na śniadanie zrobił pomidorową. Kto robi zupę na śniadanie? Potrafiła zrozumieć jeszcze mleczną ale żeby pomidorówka? W sumie to kochała te swoje małe problemy i zmartwienia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że gdyby miała mieć na swojej głowie sprawy na przykład prefekta tak jak Lily, już dawno by wykitowała. Nie lubiła sytuacji kiedy musiał podejmować ważne decyzje a ta, w której aktualnie znajduje się Rudą zdecydowanie do tego należy.  Czyli anulacja szlabanu Huncwotów.

                                                              # 10 minut wcześniej#

- Drodzy uczniowie!  - przemówił dyrektor - Jak pewnie wiecie niektórzy z was zostali poproszeni o udział w wyjeździe integracyjnym. Termin wyjazdu się zbliża a mi brakuje dwóch osób za Pana Remusa Lupina i Davida Smooth. Wiem, że w śród was są uczniowie, którzy pragną zobaczyć jak działa system edukacyjny mugoli biorąc pod uwagę fakt, że są czarodziejami czystej krwi. Jednak mam pewne warunki dotyczące ewentualnego wyjazdu. Uczeń powinien mieć oceny nie niższe niż Powyżej Oczekiwań i przynajmniej przez hmm.. tydzień,  czyste konto. Żadnych szlabanów, utraty punktów czy skarg. Chętni proszeni są by zgłaszać swoją kandydaturę opiekunom. Dziękuję wam za uwagę.  Zajadajcie!
- To mogłaby być nasza szansa! - prawie krzyknął podekscytowany Syriusz.
- Ogluchłeś?  Trzeba mieć czyste konto. A my mamy szlaban u Evans - James zmierzył wzrokiem rudowłosą, która z uśmiecham na twarzy zajadała się kanapkami z twarożekiem i szczypiorkiem.
- Lily.. a może byś tak usunęła nam ten szlaban co? - niepewnie zagadać Peter.
- Żartujesz sobie - widać było że szlaban był jej bardzo na rękę. - Potter i Black mają naprawdę dobre oceny,  jeśli bym im anulowała szlaban jeszcze by się dostali i nici ze spokoju w Londynie.
- Och Ruda no weź!  Co ci szkodzi jeden szlaban! Wiesz, że zawsze chciałem zobaczyć jak to jest..-  Lily przez chwile zamyslila się. Wiedziała,  że Black zawsze żył w śród czarodzieji czytaj krwi , którzy nienawidzą mugoli a on zawsze się nimi pasjonował.  Jednak kara to kara i nie mogła ulec. Pomyśleli by że jest słaba. Dasz palec wezmą całą rękę. Evans gorliwie potrząsnęła przecząco głową i wstała. Rozejrzała się dookoła. Dorcas kończyła swoje kanapki a Ann, która była  juz dawno po śniadaniu oglądała rytuał przygotowywania zupy.
- Idziecie?
- A co my pierwsze?
- Zaklęcia
- To ja nie idę. - brunetka tylko machnąła ręką i z powrotem zajęła się swoimi kanapkami.
- Ee Dor? A to czemu? Przecież ty zawsze chodzisz na wszystkie lekcje. - zaciekawił się Potter
- Och, Ruda powiedz że się źle czuję..
- Ale co się stało,  że nie chcesz iść?
- Po prostu nie mam ochoty.
Lily spojrzała na Dor z zaciekawieniem, po czym zwróciła się do Ann ;
- A ty?
- Ja jeszcze znajdę do Remusa.
- Ale..
- Spokojnie zdążę - wyszczerzyła zęby.
- Może ja z tobą pójdę?
Lily nie zwracając uwagi na ofertę Pottera zwinnie wyślizgnęła się z pomiędzy ławek i opuściła Wielką Salę.
- Ja jej nie rozumiem.. - Westchnął wpatrując się jeszcze przez chwilę w drzwi za którymi zniknęła jego ukochana.
- A ja doskonale - Dorcas niczym nie przejęta nałożyła sobie duży kopczyk knedli śliwkowych.
- To możesz mi wytłumaczyć czemu mnie ignoruje?
- A pamiętasz że wczoraj bezpodstawnie ją oskarżyłeś? Jednym słowem jest tak jak zawsze.. ma cię kompletnie gdzieś..
- Masz rację. Nawet jej nie przeprosiłem.  - Potter zerwał się na równe nogi.  - Musze to szybko naprawić.
James tak szybko wybiegł, że Syriusz nawet nie zdążył pomyśleć nad jego słowami.  Jednak chwile potem sam wstał od stołu i zabierając ze sobą Petera rzucił Dor na pożegnanie : Miłego leniuchowania.

***- Piąte Piętro-***

- Proszę..
- Nie Potter!
- No wybacz mi!
- Nie!
- Ale..
- Nie!
- Liluś...
- Myślisz że nie wiem po co to robisz? Że jak mnie ładnie poprosisz to z mięknie mi serce i puszczę was na ten wyjazd? Co to to nie!
- To nie tak! Ja po prostu chciałem cię przeprosić! Ale widzę, że chyba niepotrzebnie.
- Słucham?
- Jesteś okropna! Popełniłem błąd, ale przyznałem się do niego i chce wszystko naprawić. A ty jak zwykle wszystko robisz pod górkę!
- I co myślisz, że sobie przyjdziesz, zrobisz ładne oczka i ci wybaczę?
- Nie rozumiem cię - James zatrzymał i spojrzał na Lily, która uczyniła to samo. - Najpierw mówisz, że masz mnie gdzieś i masz na wszystko wywalone a zaraz robisz mi wyrzuty. Skoro jestem ci taki obojętny to nie powinnaś się na mnie denerwować. Przecież tobie to i tak wszystko jedno.
Evans zatkało. Miał racje. Czemu tak bardzo jej to wszystko przeszkadzało? Przecież tak naprawdę nic jej nie zrobił. Po prostu się pomylił w ocenie sytuacji co ją wcześniej nie obchodziło. Dlaczego mu nie wybaczyć? Po co ma w ogóle wybaczać kiedy nie powinna się o to gniewać? Spojrzała prosto w oczy młodemu Gryfonowi.
- Chyba, że żywisz do mnie uczucie, które kazało ci pomyśleć "Jak on mógł mi nie ufać?" - wyszeptał zbliżając się do niej. Lily jak zahipnotyzowana wpatrywała się w orzechowe tęczówki Pottera. Wiedziała, że będzie sobie za to pluć w twarz. Nie powinna była dopuścić do takiej sytuacji. Jednak coś kazało jej tak trwać.W jednej chwili zrozumiała dlaczego te wszystkie dziewuchy mu ulegały. Delikatnie przymrużyła oczy widząc jak James chce pogładzić ją po policzku. Jego ciepła i drżąca dłoń wyrwała ją z transu. W ułamku sekundy odsunęła się. Poczuła przerażenie. W myślach powtarzała sobie, że to nie mogło się stać na prawdę. Spojrzała na Pottera. Miał w oczach ten sam strach.
- Nigdy więcej.. - wyszeptała. James chciał coś powiedzieć lecz nie zdążył. Ruda w wielkim pośpiechu opuściła korytarz wchodząc do najbliższej klasy.

                                                             * Pokój Wspólny Gryfonów *

Peter w końcu czuł, że żyje. Mimo iż tydzień jeszcze dobrze się nie zaczął on miał już dość. Ciągle tylko nauka i nauka. W całym tym pośpiechu zapomniał wszystko czego się nauczył. W sumie nie było by to nowością gdyby nie fakt, że podczas zajęć bardzo uważał i był aktywny. Ba! Nawet zarobił dziś 40 punktów dla domu. Na wspomnienie tej myśli uśmiechnął się. Koniecznie musiał powiadomić o tym babcię. Wiedział, że będzie dumna!
- Peter?
- Eee tak? - z zamyślenia wyrwał go głos jednej z Gryfonek z czwartego roku.
- Dobrze się czujesz? Cały czas śmiejesz się..
Peter dopiero teraz zauważył, że połowa osób w pokoju przygląda mu się uważnie. Zaczerwienił się.
- Taa.. Po prostu coś mi się przypomniało - rzucił mimochodem próbując ratować sytuację. Kiedy czarodzieje otrzymali odpowiedz wrócili do swoich zajęć. Pettigrew poczuł ulgę.
- Prawie ci się udało -Czwartoklasistka nie dawała za wygraną. - Musisz jeszcze poćwiczyć.
- Słucham? - zdezorientowany chłopak zdążył zobaczyć tylko ja młodsza koleżanka puszcza mu oczko i odchodzi do swoich koleżanek. Niezgrabnie wstał z fotela i ruszył w stronę dormitorium. " Ten dzień chyba nie może być już lepszy" pomyślał czując jak pieką go policzki.

                                                                  * Biblioteka *
- Powiesz w końcu czemu jesteś taka nie obecna?- Ann razem z Sandrine już od ponad dwóch godzin nie mogły się skontaktować z Evans, która ślepo wpatrywała się przed siebie zanurzona w myślach.
- Lily! - Młoda Ślizgonka potrząsnęła rudowłosą. - Może potrzebujesz iść do skrzydła?
 Wszystkie próby dziewcząt były bezskuteczne. Lilyanne wciąż wracała wspomnieniami do dzisiejszej rozmowy z Potterem. Nie mogła się skupić na żadnej z lekcji. Wciąż rozmyślała jak wyjść z twarzą z tej dziwnej sytuacji. Przez chwilę nawet zapomniała za co tak bardzo nie lubi Jamesa ale później wszystko wróciło. Jedno było pewne. Musiała coś zrobić.
- LILY!
Evans aż podskoczyła na krześle. Zauważyła, że teraz nie przyglądają jej się dwie pary oczu a trzy.
- O Dor. Miło, że wpadłaś. - posłała przyjaciółce blady uśmiech.
- Ta wpadłam.. 10 minut temu!
- Wybacz zamyśliłam sie..
- Cały dzień chodzisz zamyślona!
Lily spuściła głowę.
- Po prostu źle się czuję.
Przyjaciółki Gryfonki jakoś nie chciały w to wierzyć, jednak milczały. Dorcas święcie uważała, że ktoś z rodziny rudowłosej zachorował i dlatego tak się zachowuje.Natomiast Sandrine miała inne zdanie na ten temat. Uważała, że po prostu Potter znów zalazł jej za skórę i właśnie obmyśla jakiś iście szatański plan jak go zniszczyć. Nic dziwnego że Sann była podniecona sytuacją. Uwielbiała brać udział w zemstach.
- Lily - zaczęła Lorens - a może ty się tak stresujesz tym wyjazdem co? Mówiłaś coś o tych koleżankach ze starej klasy i w ogóle..
- Co? Niee
- To co się dzieje?
- Zastanawiam się co zrobić z tą sytuacją z Blackiem i jego szlabanem.. - skłamała.
- Ja uważam, że powinnaś im odpuścić. - wyraziła swoje zdanie Sann.
- Ja tak samo - przytaknęła Lorens.
- A ja uważam, że należy im się i mają siedzieć w zamku! - oburzyła się Meadowes.- Jeszcze tego brakuje by przez takich idiotów świat mugoli dowiedział się o naszym.
Lily znów się zamyśliła. Z jednej strony Black był jej przyjacielem i nie chciała go pozbawiać takiej okazji. Z drugiej zaś próbował zrobić coś złego i musi ponieść tego konsekwencje.
- Och Lily! Czy ty choć raz nie możesz trochę zluzować? - Oburzyła się Sann.
- Jak zluzuje to pomyślą, że już tak będzie zawsze, albo co gorsza..że ich lubi.  - Dor zaśmiała się. - Nie wiem jak wy ale ja jestem głodna. Idzie ktoś ze mną?
W odpowiedzi tylko Sandrine kiwnęła głową po czym opuściła bibliotekę razem z brunetką.
- Chyba Sann ma rację
- Lily, to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Ale miej na uwadze to, że psychicznie to jeszcze dzieci. Zawsze będą rozrabiać.
Evans spojrzała na Ann. Wiedziała, że ma racje tylko, że chłopcy musieli ponieść karę.
- Chce żebym zluzowała to tak zrobię. - mruknęła z tajemniczym uśmiechem.
- Czyli podarujesz im ten szlaban?
- Skądże znowu!
- To co ty chcesz zrobić? - Lorens nie do końca rozumiała plany przyjaciółki. - Pojadą do tego Londynu czy nie?
- Black na pewno.
- Pomożesz mu?! - nie wierzyła w to co słyszy.
- Ten jeden jedyny raz. - Lily z pełną gracją podniosła się z siedzenia i ruszyła w stronę wielkich drewnianych drzwi.