czwartek, 22 stycznia 2015

12. Więzi przyjaźni

Witam wszystkich! Miałam dodać notkę w czasie świąt ponieważ miałam już prawie gotową ale czegoś mi w tym brakowało. Nie jest długa ale musiałam już ja dodać. Oczywiście nie była bym sobą gdybym nie pochwaliła się tym iż w święta dostałam piękną bordową bluzę z herbem Hogwartu oraz zielonkawą koszulkę z dużym patronusem <jelonkiem : P> i napisem Expecto Patronum wraz ze skarpetkami z godłem każdego z domów. Wybaczcie ale musiałam to zrobić :P
-Widział ktoś może moją różdżkę? - Syriusz już o dobrych kilkunastu minut zawzięcie szukał swojego magicznego "patyczka". Przeszukał już całą powierzchnie pod swoim łóżkiem, sprawdzał w szafce u Remus'a a nawet pod śpiącym już Peter'em - A sprawdzałeś w łazience? - odparł znudzony James. Łapa puknął się w głowę gdy przypomniał sobie, że zostawił ją na blacie przy umywalce.  Spiesznym krokiem skierował się do łazienki a kiedy wyszedł zaczął szykować sobie ubrania. James, który do tej pory leżał na łóżku czytając czasopisma teraz przyglądał się przyjacielowi z nie małym zdziwieniem.- Eee Łapciu? A ty się gdzieś wybierasz?Syriusz zdębiał. No tak! Przecież nie powiedział nic James'owi. I w sumie nie mógł tego zrobić bo on też by chciał iść. Nie. Nie może narażać przyjaciela na niebezpieczeństwo szczególnie teraz kiedy jest osłabiony. Black otrząsnął się i nieco spokojniej założył spodnie od piżamy.- Nie, skąd to pytanie? Jestem już zmęczony i idę spać - zadrżały mu wargi. Znowu to zrobił. Znów okłamał przyjaciela. Czuł się okropnie.- Przed chwilą o mało nie założyłeś płaszcza. Czyżbyś coś ukrywał? - James zmierzył chłopaka wzrokiem po czym roześmiał się. - Wiem! Pewnie jakaś laska zażyczyła sobie randki na wieży Astronomicznej, co? Black odetchnął z ulgą.- Taa. Ale to i tak dopiero o pierwszej. - Syriusz ułożył się wygodnie w łóżku. - Dobranoc.- Branoc - odpowiedział James po czym sam również ułożył się do snu.
-R-Reemus? - jej głos jeszcze nigdy nie drżał tak bardzo jak teraz. - G-grzeczny wiiiilkołak..
 Szkaradna postać mieszanki wilka i człowieka powoli podchodziła w stronę Lily. Ciche powarkiwanie ukazywało nieufność zwierzęcia do rudowłosej. Evans zaklinała w głowie głupi pomysł z nocną wyprawą nad jezioro. 
    Wilkołak staną na przeciwko niej. Czuła, że po policzkach mimowolnie spływają jej łzy. Przymknęła powieki. Przez myśl przeszło jej tylko że to koniec. Nagle warkot ustał a sama Lily poczuła że coś ją trąca na wysokości bioder. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła że zwierze namolnie obwąchuje jej torbę. Dygocącą ręką otworzyła ją a wilkołak stanął jak zahipnotyzowany. Gdy wsunęła dłoń do środka natknęła się na paszteciki dyniowe, które dostała od Peter'a. Pomyślała, że może to o nie chodzi Remus'owi więc rzuciła je mu. Zwierzę natychmiast rozprawiło się z porcją pasztecików po czym podbiegło do niej i znów zaczęło obwąchiwać torbę. Ruda znów się przeraziła bo nie miała już nic a wilkołak w każdej chwili mógł się na nią rzucić.
Jakże wielkie było jej zdziwienie kiedy tak straszny potwór polizał ją po twarzy. Przez dłuższą chwilę nie wiedziała co ze sobą zrobić. Czy to był dobry moment na ewakuacje? A może powinna poczekać z nim tu aż do świtu?Nie była pewna, która z decyzji będzie najrozsądniejsza i tego czy wilkołak nie zmieni nagle o niej zdania ale wiedziała jedno, nie może stracić czujności. Usiadła na ziemi cały czas obserwując Remus'a który najwidoczniej nie miał w planach ataku. Lekko się wzdrygnęła kiedy wilkołak podszedł do niej ale natychmiast się uspokoiła widząc jak zwierze kładzie swój wielki łep na jej kolana. Delikatnie pogłaskała go po głowie. Remus zmrużył ślepia i jeszcze wygodniej rozłożył się na trawie. Lily cichutko zachichotała.
- W życiu mi jutro nie uwierzysz jaki ci o tym opowiem - szepnęła do wilka.
Godziny mijały a Evans nadal siedziała nad jeziorem raz po raz drapiąc swojego przyjaciela za uszkiem. W okół nie było już tak ciemno jak wtedy gdy tu przyszła. To upewniło ją w przekonaniu, że musi być coś około czwartej nad ranem. Leniwym wzrokiem wpatrywała się w niezmąconą taflę wody. Przez myśl przebiegło jej, że potrzebuje się komuś wygadać. Przeniosła swoje spojrzenie na Remus'a, który spokojnie wtulał się w jej objęcia.
- Ty w sumie i tak nie będziesz nic potem pamiętać - zamyśliła się.
Z oddali dało się słychać cichy szczek. Wilkołak wytężył słuch. Lily poczuła, że robi się niespokojny to też przytuliła się do niego. Podziałało to momentalnie bo Remus z powrotem ułożył swój łep na jej nogach.
- Pamiętasz jak w trzeciej klasie mieliśmy dyżur w lochach? To było nasze pierwsze wieczorne patrolowanie i nie wiedzieliśmy, o której powinniśmy wrócić do wieży. Błąkaliśmy się tak długo, że zastała nas cisza nocna a z nią Filch i zaczęliśmy szybko biec do wieży byle by nas tylko nie złapał.  Wtedy to właśnie znaleźliśmy tą ukrytą biblioteczkę. Było tam mnóstwo książek, które mnie zaciekawiły ale ty powtarzałeś, że skoro została ukryta to na pewno nie bez powodu i nie powinnam nic ruszać. Niestety moja ciekawość wzięła górę nade mną i już następnego dnia zaczęłam szukać tej biblioteczki. Trwało to długo bo dopiero w czwartej klasie znowu się na nią natknęłam kiedy wracaliśmy ze skrzydła od Petera. Coś mnie podkusiło, żeby przeczytać choć jedną z tych ksiąg. Ta pokusa towarzyszyła mi przy każdej kolejnej tak więc z jednej zrobiło się dwadzieścia trzy. W tym roku tam jeszcze nie byłam i chyba nie zamierzam - zrobiła pauzę i spojrzała przed siebie. - Zastanawiam się skąd oni o tym wiedzieli. Skąd wiedzieli, że znam treść tych ksiąg. Mówiłam o tym tylko Severus'owi i Ann ale oni przecież nie powiedzieliby tego śmierciożercom. Ba! Pewnie by nawet nie przeżyli spotkania z nimi!
Lily zamyśliła się. Ann od dawna powtarzała jej by nie uczyła się tych starożytnych zaklęć i eliksirów ale ta nigdy jej nie słuchała. Nie. Lorens by jej nie wydała.
- Ta ciekawość to był największy błąd mojego życia. Właśnie dlatego trafiłam tam gdzie trafiłam. Rozumiesz to? Te księgi to coś na czym zależy jakiemuś popaprańcu. W świecie czarodziejów staje się coraz silniejszy. Cały czas powtarzał o tym, że musi wyczyścić świat magii z ludzi takich jak ja. I właśnie do tego jest mu potrzebna magia starożytna. To trochę śmieszne, że tak wielki czarodziej nie potrafi wynieść paru książek ze szkoły. Przecież był tu ten cały Dave - wzdrygnęła się - Nie mógł mu ich zanieść? Sama nie rozumiem. Pamiętam że ten czarodziej, chyba Voldemort, chciał, żebym oddała mu swoją wiedzę, że potrzebuje tych zaklęć. Sprzeciwiłam się mu i próbowałam uciec. Bardzo długo błądziłam po jakimś lesie. W sumie to nie wiem dokładnie gdzie byłam. Wiem tylko tyle, że chciałam, żeby to się już skończyło. Po pewnym czasie moje prośby zostały spełnione bo znalazłam kominek i przeniosłam się do Dziurawego Kotła. Ale cały czas zastanawia mnie to czemu ja...
Nagle wilkołak zerwał się. Swój wzrok przeniósł na tarczę księżyca która powoli znikała. Lily domyślił się, że niedługo nastąpi przemiana i w tym momencie powinna się ewakuować. Kiedy zrobiła krok w tył, Remus wpadł w szał i z mordem w oczach rzucił się w stronę Zakazanego Lasu. Evans przez chwilę wpatrywała się w miejsce, w którym przed chwilą zniknął jej kudłaty przyjaciel po czym zwróciła się w stronę zamku. Przez moment miała wrażenie że niedaleko drzewa rosnącego przy wejściu głównym zauważyła psa ale stwierdziła, że musiały to być jakieś omamy związane z nie wyspaniem. Z głową uniesioną ku górze i z lekkością na duszy udała się w stronę zamku.
- James? - chłopak lekko drgnął na dźwięk swojego imienia.- Lily? 
- Czemu nie śpisz?
- Mógłbym zapytać o to samo.
   W tym samym momencie portret odsunął się i w bladym świetle ukazała się postać Syriusza.
- Z resztą nie musisz się tłumaczyć - Potter zmierzył Black'a i Evans chłodnym spojrzeniem i ruszył w stronę dormitorium chłopców z piątego roku. - Chyba nawet nie chce tego wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz